Forum Bionicle Strona Główna Bionicle
Forum Bionicle


[FF]"Krzyk nocy"

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Bionicle Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
DragonShadow
Były Moderator


Dołączył: 05 Lis 2007
Posty: 418
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/6
Skąd: Destral
Płeć: Kobieta

 PostWysłany: Pią 16:03, 24 Paź 2008    Temat postu: [FF]"Krzyk nocy" Back to top

Postanowiłam pisać FF. Może przynajmniej to wypali . Nie będę życzyć miłego czytania. Każdy sam przekona sie, czy czytanie będzie miłe.

Cytat:

Pułapka

Gdzieś, wśród gromady wysp ,niedaleko Xia ,można było dostrzec nie dużą wyspę, o terenie bujnej roślinności. Wyspa miała kształt koła,a nazywała się Oron Nui. Od południowej części wyspy można było dostrzec wiele portów, z różnorodnymi łodziami .Wyspa posiadała cztery wioski matoran... powietrza,wody,żelaza i ziemi. Wioska Powietrza i Ziemi były złączone ze sobą tworząc jedną wielką wioskę. Wioska Wody zamieszkiwała tylko brzegi wysp. Zaś Wioska Żelaza była odmiennym ludem. Zajmowała 1/6 wyspy. Tereny Oron Nui, gdzie nie znajdowały się Wioski były zazwyczaj terenem Rahi.

Głębia lasu. Woda ,która zebrała się podczas nocnej burzy spływała na ziemię lub wpadała do kałuż.
W gęstych zaroślach świeciły żółte oczy, powietrznego Matorana. Patrzył tylko w jeden punkt... w stos liści. Przybiegało już wiele Rahi ,lecz żadne nie stanęło na stosik. Tylko roślinożerne Rahi delikatnie podjadały stos. Mały Matoran odwrócił na chwile wzrok. Cisza... usłyszał krzyk. Rahi uciekły. Matoran wyskoczył z roślin. Przed nim widniało dno, które przykryte liścimi służyło za pułapkę. Wysuną swój wzrok w dno dołu. Dół był wystarczająco duży i głęboki , by mógł by się tu zmieścić jaki kolwiek Tytan. Matoran zauważył ,że jakaś istota siedzi na dnie. Osoba po chwili wstała wołając:
-Ej! Co tak stoisz?! Pomóż mi!
-Przepraszam. Nie wiedziałem ,że ktoś będzie na tyle głupi, by wpaść w moją pułapkę.
-COOO??? -osobnik podniusł głos -Kogo nazywasz głupim?! Ty mały, głupi Matoranie! Już żałuję, że nie wygnałem was z tej ziemi!
-Nie możesz... przysiągłeś ,że nie skrzywdzisz ani jednego Matorana, gdy Wioska Wody uratowała cię od utonięcie. - przypomniał Matoran.
-Niech ci będzie! Tylko wyciągnij mnie stąd! -krzykną z dna dołu. Osobnik nazywał się Klaut. Jest jednym z wygnanych Makuta, którzy zdradzili BoM. Makuta ten był cały srebrny.Posiadał też błoniaste skrzydła ,które z powodu obrażeń nie mogły umożliwic Makucie lotu. Jego maska przypominała łeb lamparta i częściowo głowę zmarłego Łowcę Kreekę.
Zielony Matoran żucił linę dla Klauta. Ten zaś wspiął się z pułapki na ziemie bujnej roślinności. Matoran spojrzał na niego po czym zapytał:
-Nie zapomniałeś pewnego słowa?
-Jakiego niby? -spojrzał na niego Makuta
-No wiesz... tee... na d... -uśmiechną się Matoran
-COOO??? Mam ci dziękować,że nazwałeś mnie głupim???
-Gdyby nie ja byś został na zawsze w tym dnie. - po słowach Matorana ,Makuta prychną .
-Niech ci będzie zielony smarku. -Makuta wzią wdech -Dziękuję. -po czym odetchną.


Cytat:

Czwórka Toa

Makuta i mały ,zielony Matoran ,szli mokrymi szlakami ,kierując się do Wioski Powietrza. Matoran spoglądał na srebrnego Makutę. Ten patrzył na drogę. Po kilku minutach Matoran oznajmił:
-Już nie daleko. - Makuta nadal patrzył przed siebie.

Doszli do Wioski Powietrza. Wioska była tak zielona ,że nawet najbardziej obolałe oczy ,od razu ulżyły od bólu. Klaut nie za dobrze czuł się wśród gromady Matoran, gdyż był jedynym Makutą na Oron Nui. Po chwili Makuta staną. Spoglądał na chatki, zrobione z gałęzi i liści. Spojrzał w dół. Matoran, który wyciągną go z pułapki znikną.
-Nie będę marnować czasu na tą Wioskę... lepiej, jak pójdę do serca Oron Nui. -pomyślał Makuta,po czym wyruszył do nowego celu.

Droga nie była długa, dzięki różnym szybkim transportom. Doszedł do Serca Oron Nui. To miejsce nie było sercem lub coś w tym rodzaju, ale była budowlą,znajdującą się na środku wyspy. W tej budowli zazwyczaj odbywały się sojusze . Mieszkańcami tego miejsca była czwórka Turaga. Makuta biegiem udał się do środka.
Budynek wewnątrz był ubogi. Od ziemi do szczytu porastało ziele o pięknych kwiatach o niebieskim kolorze ,o wyglądzie róży. Klaut powąchał te kwiaty. Zapach ich był czarujący. Makuta usłyszał głos:
-Piękny zapach,czyż nie? - była to Turaga ,która kiedyś była Toa pilnującym Wioskę Wody. Obok niej znajdowała się reszta Turaga.
-O, w czym pomóc? - zapytał Makuta.
-My Turaga nie mamy już sił i niebawem umrzemy - powiedział Turaga Ziemi.
-Potrzebni są nowi strażnicy, nowi Toa. - wtrącił Turaga Powietrza i ciągną dalej - Już wiemy kim będą nowi Toa, ale, gdy już nimi zostaną, wyruszysz z nimi z misją dostarczenia Wozu naszych niebieskich,cudnych kwiatów na Xia. Ty z nimi będziesz chronił handlarza ,który pochodzi z Wioski Wody i sprzedaje te kwiaty. Poprzez te zadanie,Toa będą bardziej gotowi na obrone Wiosek. Tak do rzeczy... oto nowi Toa. - po tych słowach za drzwi weszła czwórka Toa. Zapoznanie sie z nimi trochę potrwało.

Pierwszy z Toa nazywał się Shegon. Pochodził z Wioski Żelaza. Był cały czarno-srebrny. Posiadał dwa sztylety. Prucz tego nosił kanohi Hau (mata).
Drugi zaś pochodził z Wioski Powietrza i zwany był jako Dayrun (ang.Dzienny Bieg). Nosił maskę,podobną do głowy psa. Był cały zielony. Jako broń miał tarczę, które po rozdzieleniu służyła jako dziwaczne miecze.
Trzecia... Lixen z Wioski Ziemi. Była cała czarna. Jedynie jej czubki palców były białe. Jej maska wyglądała jak koci łeb z długimi uszami,które ciągnęły się w tył. Jej bronią był jakby prosty kij ,o ostrych brzytwach na obu końcach kija.
I ostatnia ,czwarta z Toa. Mówiono jej Lenna. Posiadała tylko tarczę ,która pokryta była kolcami. Posiadała niebieską Kakame. Cała ona była w niebieskim kolorze.

Po kilku godzinach Toa i Makuta wybrali się do portu. Shegon nie miał zaufania do Klauta.
-Gdybyś nie był po naszej stronie, zabił bym cie odrazu. - mówił Shegon do Makuty
-Już sie boję... taki słaby Toa miałby pokonac mnie? Akurat... - zaśmiał się Klaut. Dayrun był uśmiechnięty... cieszył się,ze nie jest jedyny,którego maska przypomina łeb rahi. Toa z Wioski Ziemi kopała kamień,a Lenna niczym sie nie zajmowała, tylko kierowała się ku portowi.


Cytat:

Morderczy deszcz i mała wioska

Toa wraz z Makutą dotarli do portu. Miejsce te nie było zbytnio zatłoczone. Tylko łodzie rybackie i jedna, która różniła się tym,że była zapchana niebieskimi kwiatami. W tle było słychać szum morza i szepty matoran. Dayrun rozglądając się zapytał :
-Tak w ogóle... kiedy wyruszamy?
-Sadze,że wtedy, gdy znajdziemy tego kupca. -oznajmił Shegon. Odnajdywanie kupca nie było trudno. Kupiec sam przyszedł do nich. Gdy handlarz kwiatami przeszedł obok nich, Makuta wtrącił słówko :
-Przepraszam, my tylko...
-Nic nie mów młodzieńcze... -przerwał mu kupiec. -już inni zadbali bym wiedział , czemuś tutaj przybyli. Proszę, wsiadajcie na łajbe.
-Młodzieńcze?Łajbę? - zachichotał Shegon. Klaut spojrzał na niego chłodnym spojrzeniem, lecz po chwili przestał, ponieważ kupiec pospieszał ich.

Minęło już kilka godzin, od kiedy opuścili brzeg Oron Nui. Lenna wpatrywała się w fale, które połyskiwały w promieniach słońca. Pozostali Toa czekali aż dobiją do Xia. Srebrny Makuta rozglądał się ,czy w pobliżu nie ma jakiegoś brzegu. Kupiec zaś nie nudził się tak bardzo... podśpiewywał jakieś szanty. Po kilku minutach Shegon popatrzył na chwile w niebo, po czym zaczął lekko marudzić:
-Czemu my, my zamiast pracować na Oron Nui musimy siedzieć na tej zatęchłej łodzi razem z tym handlarzem i z tym... - ściszył swój głos – z tym głupim Makutą.
-Uspokój się. Wolisz ,żeby zaatakował jakąś wioskę czy może żeby był po naszej stronie? - zapytała Lixen
-Szczerze? To pierwsze.
-Wyluzuj. Moim zdaniem to naprawdę ciekawe. - dodał swoje zdanie Dayrun
-Czemu niby ciekawe?
-Nie miał on się gdzie podziać ,a matoranie z naszej wyspy pomogli mu. Może jeśli byśmy się zapoznali z innymi Makuta, to może nawiązalibyśmy sojusz.
-Oszalałeś?! Makuta to Makuta. Takich jak my mają za karmę dla Rahi. Sojusz nigdy nie byłby możliwy.

Ciemna noc. Kupiec nadal kierował statek do Xia. Dayrun i Klaut nie spali. Byli pełni energii do działania. Reszta Toa postanowiła przysnąć. Zielony Toa podszedł do Makuty po czym przyglądał się jego zbroi. Srebrny Makuta też się przyglądał ,ale granatowemu niebu. Gwiazdy tej nocy dziwnie migotały. Nagle zaczął padać deszcz, lecz nie kropel ,ale czegoś w rodzaju kamieni. Deszcz coraz bardziej stawał się intensywny po czym małe kamienie przeradzały się w ostre kryształy.
-Kryć się! - przekrzykiwał przez deszcz kryształów kupiec. Klaut i Dayrun od razu pobudzili swych przyjaciół z martwego snu, po czym chowali się pod tarczami ,które nie wiadomo jak znalazły się na łodzi. Kryształy wbijały się w łódź. Najdziwniejsze było to, że kryształowe kamienie uszkadzały tak łódź, że nie tonęła.

Nie wiadomo ile trwała ta burza. Słońce zaświeciło, przynosząc wieść, że burza ustała. Piątka podróżników, wyszła spod tony tarcz przyglądając się uszkodzeniom łodzi. Była w dobrym stanie, lecz były w nią wbite kryształy, które spadły tej nocy. Zielony Toa wyciągnął jeden z nich przyglądając się mu.
-Lenno, ty się bardziej znasz. Możesz przyjrzeć się temu? - zapytał zielony Toa Lennę.
-Tak ,oczywiście. - podeszła i zaczęła przyglądać się kryształowi.- To nie możliwe. Znam się bardzo dobrze na opadach i nigdy nie słyszałam ,żeby taka materia spadała z nieba .
-Co? Bawicie się w biologów? - zakpił z nich Makuta.
-To poważna sprawa. Może właśnie odkryliśmy coś, co przez tyle lat nikt nie mógł odkryć.- zasugerował Dayrun.

Grupa zaczęła przeszukiwać łódź .Nagle Lixen krzyknęła :
-Na Wielkie Istoty! Kupiec nie żyje! - po tych słowach reszta grupy przybiegła tam ,gdzie ostatnio widzieli kupca. Nie żył. W jego ciało wbiły się dwa kryształy. Jeden z gardło a drugi w głowę. Była to dość kłopotliwa sytuacja. Nie wiedzieli jak dotrzeć na miejsce a w dodatku Toa nie wypełnili misji. Mieli ochronić jego i nie udało się im. Shegon znalazł mapę, lecz na nieszczęście była rozszarpana przez kryształy.
-Niech to! Misja nie udana. Nie wiemy jak wrócić. - użalał się nad losem Shegon.
-Nie trać nadziei. - pocieszała Lixen – Poszukamy kogoś ,kto pomoże nam dotrzeć do Xia lub też do domu.
-Ale... co my powiemy Turogom? -zapytał Dayrun.
-Wyjaśnimy im to i na pewno zrozumieją . - zasugerowała Lenna.
-Ląd! - krzykną Shegon i chwycił za ster kierując się ku lądowi.


Dobili do brzegu. Wyspa nie przypominała jaką kolwiek wyspę. Najwyraźniej nie została przez nikogo zauważona. Jedyne co wrzucało się w oczy to dżungla, lecz nie wiadomo nigdy co może być w głębi.
-Ej wy. Spójrzcie w górę. - krzykną do Toa Klaut. Nad dżunglą było widać unoszący się w oddali dym.
-Chodźmy! Może tu ktoś jest. - władczym głosem zawołał Shegon.

Biegli w głąb dżungli. Od czasu do czasu można było zobaczyć siedzące na drzewach ptakopodobne rahi. Biegli ile sił w nogach. Nagle rozniósł się dźwięk jakby stuknięcia. To Dayrun zahaczył stopą o korzeń przewracając się twarzą na ziemie. Lenna,Klaut i Shegon zatrzymali się by zobaczyć czy nic nie jest zielonemu Toa.
-Wszystko dobrze? - zapytała opiekuńczym głosem Lenna .
-Nie... -wstał Dayrun -tylko trochę boli.
-To co? Gadamy o bólach fizycznych czy kontynuujemy wycieczkę? - zapytał niezbyt przyjemnym głosem Klaut. Trójka Toa i Makuta podążali w stronę dymu. Biegli coraz szybciej. Trud opłacił im się. Dotarli do małej wioski. Chatki były małe i zrobione z drewna pobliskich drzew a dachy okryte słomą i zaschniętą trawą. W centralnym punkcie wioski znajdowało się rozpalone ognisko. Mieszkańcy zaś byli matoranami o barwie zielonej lub też piaskowej. Toa wraz z Makutą podeszli bliżej centrum wioski. Zatrzymali się po czym Dayrun zapytał jednego z matoranów :
-Przepraszam... co to za miejsce?
-To? Jest ...- matoran chcąc kontynuować odpowiedź spojrzał na srebrnego Makutę. Oczy matorana napełniły się strachem i słabością. Jego dłonie trzęsły się.
-Nie!Nie!Nie! Nie bój się go! On nie zrobi ci nic. On jest tutaj z nami. - uspokajał Dayrun matorana.
-N-n-napewno? -jękną matoran.
-Tak. On jest jednym z wygnańców .- Gdy to powiedział zielony Toa, matoran odetchną z ulgą.
-To dobrze. Nasze plemię jest słabe i nie mamy obrońców a coraz częściej jesteśmy atakowani.
-Nie macie nikogo, kto by bronił wioski? - zapytał zdziwionym głosem Shegon.
-Tak. W naszej wiosce nie ma nawet Turagi. To chyba przez te przesądy, że pewnego dnia ta wyspa załamie się, rozkruszy,stanie się okruchami i zniknie.
-Jeśli ta przesądza to prawda to my z chęcią zabierzemy was do Oron Nui .- z uśmiechem Lenna powiedziała do matorana.
-Nie! - krzykną matoran. -To znaczy chętnie, ale czy... nie ważne.
-Chwila... gdzie Lixen? -zapytała zaniepokojona Lenna.
-Ona... była przed nami. Niech to! Najwyraźniej pobiegła dalej, gdy my zatrzymaliśmy się. - oznajmił Shegon.
-Matoranie... czy przypadkiem nie było tu pewnej czarnej Toa przed nami?
-Nie.
-Zgubiła się zapewne . - mrukną Klaut. W tej chwili matoran znowu zaczął się trząść. - Ta dżungla j-jest pełna niebezpieczeństw . - poinformował ze strachem w głosie matoran.
-Musimy ją szukać! - krzyknęła Lenna.
-Nie! Jeszcze my się zgubimy. Poszukamy ją później. - powstrzymywał i jednocześnie uspokajał Shegon Lennę.
-Och... niech Wielkie Istoty mają ją w opiece.


Ostatnio zmieniony przez DragonShadow dnia Wto 17:40, 30 Gru 2008, w całości zmieniany 3 razy
 
Zobacz profil autora
Spocco Rocco
Stały bywalec


Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 524
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/6
Skąd: Częstochowa, Anah-Nui
Płeć: Mężczyzna

 PostWysłany: Sob 10:56, 25 Paź 2008    Temat postu: Back to top

Eeeee.... Co tu powiedzieć? Takie trochę mało fabularne. Na początek tylko: 6/10.
 
Zobacz profil autora
DragonShadow
Były Moderator


Dołączył: 05 Lis 2007
Posty: 418
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/6
Skąd: Destral
Płeć: Kobieta

 PostWysłany: Sob 11:15, 25 Paź 2008    Temat postu: Back to top

Sprite Rocco napisał:
Eeeee.... Co tu powiedzieć? Takie trochę mało fabularne. Na początek tylko: 6/10.


No wiem,wiem. Akcja się jeszcze nie rozkręciła. Mało napisałam, bo więcej mi sie nie chciało ^^''. No ale i tak thx za ocenę.

Następna cześć może będzie dłusza ale dopiero w niedzielę lub w piatek.
 
Zobacz profil autora
DragonShadow
Były Moderator


Dołączył: 05 Lis 2007
Posty: 418
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/6
Skąd: Destral
Płeć: Kobieta

 PostWysłany: Pią 21:58, 31 Paź 2008    Temat postu: Back to top

Kolejna część! Też mało fabułowa Razz .Napisałabym więcej ,ale już mnie lekko palce bolą od tego pisania.
 
Zobacz profil autora
DragonShadow
Były Moderator


Dołączył: 05 Lis 2007
Posty: 418
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/6
Skąd: Destral
Płeć: Kobieta

 PostWysłany: Wto 17:41, 30 Gru 2008    Temat postu: Back to top

Heh... kolejna część mojego FF'a Razz. Są odstepy pomiedzy tekstami,bo na forum akapity nie działają. To tyle. Nie liczę na komentarze.
 
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Bionicle Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach