Forum Bionicle Strona Główna Bionicle
Forum Bionicle


Koniec sagi BIONICLE wg. M. N. I. E.
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Bionicle Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Spocco Rocco
Stały bywalec


Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 524
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/6
Skąd: Częstochowa, Anah-Nui
Płeć: Mężczyzna

 PostWysłany: Pią 19:35, 15 Lut 2008    Temat postu: Koniec sagi BIONICLE wg. M. N. I. E. Back to top

Hmmm... Wiecie co? Zastanawiam się, jak skończy się saga Bionicle. Postanowiłem opisać jej koniec po swojemu. Może najpierw zrobie taki "przedpoczątek", jak w filmie.

#################################################

Gdy Toa Zakończyli już wszystkie wojny, i nastała era spokoju trwająca tak długo, że nawet Turaga żyjący w niej nie wiedzieli, kiedy się zaczęła. Wszystkim wydawało się, że już nic im nie grozi, bo wszystkie cienie zostały schwytane i uwięzione, ale... Nagle, z nad wulkanu na Voja-Nui wzniósł się potężny obłok kurzu, zabijając wszystkich mieszkańców wyspy. Ziemia w całym świecie BIONICLE zaczęła drgać. Wyspa Voya-Nui eksplodowała w powietrze. Przepowiadany wybuch o wielkiej mocy w przeciągu sekundy prawie że zniszczył wszechświat Exclamation Niewielu przetrwało, a ci, którzy przeżyli zapadli w sen tóry będzie się ciągnął przez tysiące lat... Jednak, wybuch nie był dla wszystkich śmiertelny w skutkach. Cienie, zamiast zostać uniecestwione uwolniły się, i opanowały wszechświat. Nastała era cienia. Makuta został władcą wszystkiego co pozostało. Opanował jeszcze 666 innych mocy. Myślał, że nic mu nie zagraża, ale także był w błędzie, bo...
TEGO DOWIECIE SIĘ PÓŹNIEJ Exclamation
 
Zobacz profil autora
Razall
Stały bywalec


Dołączył: 10 Lis 2007
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/6

Płeć: Mężczyzna

 PostWysłany: Pią 20:41, 15 Lut 2008    Temat postu: Back to top

takie bardzo bezsensowne daje 2/10...
 
Zobacz profil autora
Makuta Icarax



Dołączył: 03 Sty 2008
Posty: 270
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 6/6
Skąd: Z mroku przyjacielu, z mroku...

 PostWysłany: Pią 21:06, 15 Lut 2008    Temat postu: Back to top

1. Voya Nui zatonęła... nie musze tłumaczyć.
2. JAKI Makuta????
3. 666??? Grasz w tibie? Ten num,er w świecie tibii oznacza największe zło.
 
Zobacz profil autora
Kebabowy Hafu



Dołączył: 23 Gru 2007
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/6

 PostWysłany: Pią 22:27, 15 Lut 2008    Temat postu: Back to top

1.to samo co harry
2.Pewnie ten z Metru-nui
4.Nie tylko w tibii xD
5.Hmmm restart??
6.te moce to m.in. moce toa??
7.nawet nie zauważyłeś że nie ma punktu 3 xD
 
Zobacz profil autora
Lewa
Administrator
Administrator


Dołączył: 29 Gru 2006
Posty: 3147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Nysa/Wrocław
Płeć: Kobieta

 PostWysłany: Sob 8:42, 16 Lut 2008    Temat postu: Back to top

Zazwyczaj nie czytam FF'ów, ale jednak się skusiłem po przeczytaniu ocen xP.

Jakim cudem Voya-Nui wubuchła, skoro to część Wielkiego Kontynentu?
Który Makuta został władcą? MzMN?
W jakim ciele Makuta został władcą? Czy ma Kraahkan?
Czyli w sumie ma 701 mocy i zdolności? Skoro tak to je wymień, oprócz tych, które już poznaliśmy Rolling Eyes.
Jak cudem pył zabił mieszkańców Wielkiego Kontynentu? Przecież on jest stworzony z wszystkich, nawet najmniejszych odłamków skalnych pływających w oceanie...
Więcej nie chce mi się pisać xD.
 
Zobacz profil autora
SejfMan
Były Moderator


Dołączył: 17 Mar 2007
Posty: 1759
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: się biorą dzieci?
Płeć: Kobieta

 PostWysłany: Sob 11:31, 16 Lut 2008    Temat postu: Back to top

Bezsensu to jest. Makuta? Ten z Metru Nui, tak? Ogólnie... nie podoba mi się.


PS
Harry, weź, jak przeczytałem twoją wypowiedź o 666 i tibii to śmiać mi się zachciało Laughing
 
Zobacz profil autora
Spocco Rocco
Stały bywalec


Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 524
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/6
Skąd: Częstochowa, Anah-Nui
Płeć: Mężczyzna

 PostWysłany: Sob 13:15, 16 Lut 2008    Temat postu: Back to top

Ok! Trochę Wam wytłumaczę. Lewa, nie słyszałeś, że erupcja zaczyna się od tego, jak popiół tryska z wulkanu i niszczy wszystko co napotka na swojej drodze? Jeśli nie, to od razu Ci to mówię. A poza tym, co to ma do rzeczy, że
Voja-Nui Ma taki, anie inny skład? Też się ją chyba da wysadzić, nie? Aha! (wersja z ubiciem makutów odwołana, bo tylko jednego ubije Razz)
A więc: zacznijmy!
Po tysiącach lat od wielkiego wybuchu, ktoś żywy w końcu przebudził się z długiego snu...
- Moja głowa! - powiedział ospale Toa Lewa - Co ja tu robie? Co się stało? Gdzie moja maska? Gdzie moja adaptacyjna zbroja? - Lewa zaczął się rozglądać. Wszystko było okryte mgłą. Co jakiś czas potykał sie o jakiś leżący na ziemi kamień. Nagle potknął się o coś, o wiele większego od zwykłych kamieni. - Kopaka? Żyjesz? Co się z tobą stało? - pytał przerażony Toa - Nic mi nie jest! - zaskrzeczał duch lodu, i od razu wstał i zapytał się - Co się stało?
- Sam nie mam pojęcia. Musieliśmy stracić przytomność. Przecież nie widzieliśmy, kto nas okradł.
- A gdzie inni? Co z innymi?
- Też nie mam pojęcia - powiedziała obojętnym głosem zielona postać - A-a-a-a to co? Ch-ch-chyba nie to o czym myślę? - wystraszony zapytał Lewa.
- Tak, chyba to o czym myslisz. Niestety. To koloseum, całe w gruzach. Jak moglismy do tego dopuścić? Nie jestem godzien nosić imię Toa! Jestem przeklętym, wysokim matoraninem! - Kopaka po tych słowach upadł na twarz i... płakał...
- Wcale tak nie jest! - dwaj Toa usłyszeli kobiecy głos - Gali? - spytał zainteresowany Lewa - Wiesz, gdzie są inni?
- Niestety nie. Nagle obudziłam sie bez maski i usłyszałam Wasz głos. Poszłam za Wami szukając pomocy. Myślałem, że wiecie, gdzie jest dalsza część drużyny - Ciągnęła Gali. Lewa udawał, że zasnął z nudów.
- Co ja zrobię? - nadal płakał Kopaka - Co ja ze sobą zrobię? - zaczął przesuwać gruz, tak, jakby chciał odbudować wieżę. Lewa zaczął rozmawiać z Gali. Próbowali ustalić, co się stało.
- za tym stoi bractwo Makuty! Jestem o tym przekonany! I w każdym momencie jestem gotów stawić im czoło! Ty też Kopaka? Kopaka? Gdzie jesteś?
Tymczasem, gdzieś daleko z tąd, odbywał się zacięty pojedynek...
- Oddaj mi maskę cieni, a oszczędze twoje życie! - zachrypiał Makuta Teridax - A bo się ciebie boje, ty staro kupo złomu! - odpowiedział mu z pogardą Ikarax. Maski na twarzy Teridaxa zmieniały się jak w kalejdoskopie, aby to coraz nowszą mocą zaatakować Ikaraxa.
- Oddaj ją! Z resztą... Sam to zrobię! - w tej że chwili z klatki piersiowej Makuty wynurzyła się łapa mroku, zciągając z twarzy Ikaraxa Kraakhann.
- A teraz, giń! - I Teridax Przyłączył do siebie Ikaraxa korzystając z mrocznej łapy.
- HAHAHAHAHAHAHAHAHA! Jestem panem świata! Jestem panem cienia! Jestem władcą wszechświata! Hahahahahahahahahaha!!!!! - Teridax mówił o nakładając na siebie maskę cieni. Śmiech ten roznosił się po całym karda-Nui. c. d. n.


Ostatnio zmieniony przez Spocco Rocco dnia Sob 11:33, 17 Maj 2008, w całości zmieniany 3 razy
 
Zobacz profil autora
Spocco Rocco
Stały bywalec


Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 524
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/6
Skąd: Częstochowa, Anah-Nui
Płeć: Mężczyzna

 PostWysłany: Sob 11:34, 17 Maj 2008    Temat postu: Back to top

Proszę o ocenki!
PS: Sorry za double posta.
 
Zobacz profil autora
Razall
Stały bywalec


Dołączył: 10 Lis 2007
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 5/6

Płeć: Mężczyzna

 PostWysłany: Nie 18:46, 18 Maj 2008    Temat postu: Back to top

off-top
Double post sie nie liczy jak trza coś ważnego dać lub jak jest kolejny komiks lub faf-fic Mruga
on-top dosyć ciekawe daje 7/10
 
Zobacz profil autora
Spocco Rocco
Stały bywalec


Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 524
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/6
Skąd: Częstochowa, Anah-Nui
Płeć: Mężczyzna

 PostWysłany: Pon 13:52, 19 Maj 2008    Temat postu: Back to top

Następna część! (gdyby chciał ktoś ocenić poprzednia, niech napisze, że ocenia pierwszą część Razz )
Przenieśmy się z powrotem do miejsca, gdzie stoi Lewa i Gali...
- Ten Kopaka to prawdziwy dziwak! Dam zjeść swoją zbro... Ach, przez to wszystko zapomniałem, że jej nie mam! - mówił zrezygnowanie Lewa - Ja już naprawdę nic z tego nie rozumiem! Czy na tym świecie został jeszcze ktoś normalny - Gali, gdy to usłyszała zrobiła kwaśną minę - Ach... No tak... Oprócz Ciebie, mam na mysli - wyszczerzył zęby w stronę Gali, ale jakoś to jej nie rozbawiło, mimo, że już nie wykrzywiała swojej twarzy. Zamyśliła się, i po chwili nie wiadomo dlaczego wyjęła swoje dwa ostrza i zaczęła biec zdenerwowana w stronę mgły.
- Gali! Zaczekaj! Co ty robisz! Postradałaś zmysły? - pytał Lewa biegnąc za nią - Nie! Popatrz na to! - Gali mówiąc to zatrzymała się tak gwałtownie, że Toa powietrza prawię na nią wpadł. Gali wyglądała na przerażoną.
Pa... - wymknęło się z ust niebieskiej Toa. Stała w raz z Lewą bez ruczu, patrząc się w niebo. Po chwili zza mgły wynurzyła się głowa teridaxa. Był to jego pomnik. Cały był wykonany z marmuru. Przedstawiał on Makutę podtrzymującego ocean. Na jego twarzy malował się wyraz tryumfu. Pod nim stali wyrzeźbieni matoranie i inni makuci, wielkości naturalnej, którzy sie przed nim kłaniali. na postumencie matorańskimi literami było napisane: Makuta Teridax. Pan i władca wszechświata.
- Chyba nie myślisz, że to prawda? - zapytał przerażony Lewa - Nie ważne, czy prawda, czy nie. Za mną! - Gali rzuciła się w przeciwną stronę.
- Za-araz, ale dlaczego? Co się dzieję? A-a-a... - w tej chwili Lewa rzucił się w kierunku Gali. Z oczy posągu zaczęli wylatywać inni makuci ze złymi matoraninami. Nagle świat w oczach Toa zawirował i zniknął. Po jakimś czasie obudzili się związani na kamieniu.
- Yyyyyyyyyyy... - zamruczał Lewa - Co tak właściwie miało miejsce?
- Coś nie jesteś ostatnio za bardzo spostrzegawczy. Patrz! - Gali obruciła głowę na bok i w coś się wpatrywała.
- Aaaaaaaaaaa! - ryknął Lewa gdy to zobaczył.
- Milcz! - odezwał się chłodny, ochrypły i nie przyjemny głos.
- Ależ panie! - odezwał się cieniutki i słabiutki głosik.
- Ty też milcz! - odezwał się ten straszniejszy głos. Należał on do Teridaxa, jak się okazało.
- Toa. Od ostatniego razu nic się nie zmieniliście. Tacy sami. Ten sam temperament. Te same cechy... Widzę, że przez tyle lat nic się nie zmieniło. Nadal jesteście poufni prawom danym wam bardzo dawno temu. Jednak to będzie przełomowy moment. Zmieni się wszystko, oraz los świata. - Po tych słowach Makuty, dookoła zaczęli się zlatywać wszystcy makuci przygotowani do ataku.
- Rozwiązać ich i unicestwić! - ryknał Lider Bractwa. W Liny rozwiązały się same. Po chwili przybyły zastępy vosoraków, kraata, bohroków, rakshi, oraz trutniów kolonijnych. Otoczyli oni Toa i czekali na rozkaz. Makuta wzniósł rękę do góry. Wtedy armia ruszyła na dwóch toa.
- Nie tak prędko makuto - powiedział Kopaka, który ni skąd, ni zowąd wynurzył się z mgły wraz z: Toa Pohatu, Toa tahu, Toa onua, Toa Jallerem, Toa Hahli, Toa Hewkim, Toa Nuparu, Toa Kongu oraz Toa Matoro. Wszyscy nie mieli masek.
- Bitwa dopiero się rozpoczęła Makuto, i to nie ostatnia! - Krzyknął Jaller.

Proszę o ocenki.


Laughing
 
Zobacz profil autora
Spocco Rocco
Stały bywalec


Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 524
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/6
Skąd: Częstochowa, Anah-Nui
Płeć: Mężczyzna

 PostWysłany: Pon 11:28, 02 Cze 2008    Temat postu: Back to top

I jeszcze jedna...
Teridax odskoczył do tyłu z przerażenia, gdy ujrzał wszystkich Toa.
- Toa? Myślałem, że nie żyjecie? - Powiedział przestraszony Makuta. Armie ruszyły na bohaterów. Wszędzie latały Rothuka, różne pociski i kraana. Jakiś martwy Visorak przeleciał Nuparu przed nosem. Nagle wszystkie Visoraki zaczęły drżeć i rozchodzić się. Po chwili wyjechała na złotym Visoraku Roodaka i kazała Visorakom bronić Teridaxa.
- Zdrada! Myśleliśmy, że jesteś po naszej stronie! - krzyknął zdenerwowany Kopaka - Na zawsze pozostanę Ci wierna Makuto, na zawsze... Na zawsze... -
ciągnęła Królowa Visoraków. Nagle ze mgły wynurzyły się następne wrogie postacie. To byli Mroczni Łowcy z TSO na czele. Kilku Makutów padło martwych rażeni promieniem z oczu władcy Mrocznych łowców.
- To twój koniec Teridaxuniu... Tak koniec... Z mroku powstałeś i w mrok się obrócisz. A więc - naprzód moi towarzysze! Na Makutę! - Mówił rozweselony Mroczny Osobnik (TSO), jednak Łowcy stali bez ruchu.
- No co jest? - zapytał. I w tejże chwili skoczyła na niego Lariska i związała go liną. - Co ty robisz? Postradałaś zmysły? - ryknął przerażony Mroczny osobnik - Roodako, nie rób tego! Wykończ tą wariatkę! Jesteś mi chyba wierna! - płakał już ze strachu Mroczny Osobnik.
- Wierna? Wierna to ja jestem Makucie!!! - Po tych słowach Roodaka uniosła swe palce i trafiła protodermisem TSO prosto w głowę. Rozleciał sie na kawałki.
- Visoraczki - śniadanie. - zawołała tryumfalnie Roodaka. Visoraki rzuciły się na ciało mrocznego osobnika i innych mrocznych łowców. Nagle ziemia pękła i z ów szpary wylazł Voporak. Następnie tuż przed Voporakiem stanął Keetongu i zaczął z nim walczyć sam na sam. Voporak miotał w niego spinery lecz Keetongu odbijał je tarczą. Bitwa wydawała się nie do rozstrzygnięcia. Aż nagle...
Tego dowiecie się w następnej części. Proszę o ocenki!
 
Zobacz profil autora
Spocco Rocco
Stały bywalec


Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 524
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/6
Skąd: Częstochowa, Anah-Nui
Płeć: Mężczyzna

 PostWysłany: Pon 15:56, 09 Cze 2008    Temat postu: Back to top

Następna część:
Darkness, Roodaka i Lariska byli jedynymi łowcami, których nie atakowały Visoraki, ponieważ przeszli na stronę Teridaxa. Te oto 3 osoby stały się Federacją BoM strzegącą makuty. (FoBoM)
Bitwa dalej trwała bez rozstrzygnięcia. Jedyną osobą która stała spokojnie był sam Makuta. Nagle wzleciał i stanął na szczycie swojego posągu. Patrzył się w niebo spodziewając się czegoś nadzwyczajnego. I tak się też zdarzyło. Z chmur wyłonił się Toa ignika i stanął przy makucie.
- Koniec... - powiedział Ignika krótko i zwięźle. Po tych słowach zaatakował Teridaxa dzidą, lecz ten zmienił maskę i odskoczył z szybkością błyskawicy.
Toa spróbował jeszcze raz, i jeszcze raz, i jeszcze raz, lecz makuta ciągle umykał przed ciosami w ostatniej chwili.
- Może koniec bajki? - zaśmiał się Teridax, zmienił maskę i piorun trafił w Toa-maskę. Powstał tak wielki błysk światła, że słońce nawet nie mogło świecić mocniej. Wszyscy uczestnicy bitwy przestali się bić i spojrzeli w kierunku światła. To Ignika tak świeciła, a jej dawne ciało opadało w nieznaną odchłań. Maska życia unosiła się przed makutą lekka niczym piórko. Po chwili zaczęła się przybliżać do Makuty, który podwarzył ją włócznią. Światło natychmiast zgasło i znów było ciemno
- HAHAHAHAHAHAHA! Nędzni Toa. Już po nich. Właśnie trzymam najpotężniejszą maskę we wszystkich wrzechświatach! Kto jest waszym panem?
- MAKUTA TERIDAX! MAKUTA! TERIDAX! TERIDAX! NIECH ŻYJE MAKUTA TERIDAX NASZ PAN! - zawołali chórem wszyscy makuci niczym zachipnotyzowani. Po chwili bitwa toczyła się jak przedtem. Teraz Makucie nawet zaczęła się podobać ta rzeźnia. Zaczął śmiać się gdy Visoraki rozdzierały na żywca jakiegoś Łowcę, gdy ginęło jakieś Rahi. Nie był już normalną istotą. Ignika rzuciła na niego klątwę: nie zmutowanie czy przemianę w jakąś marną istotę, lecz brak serca. Makuta już nie miał litości. Nawet jego ciało było stworzone ze szczerego zła. Był jak diabeł, może i gorszy. Po prostu oszalał. Dla niego wszyscy nie byli podwładnymi, lecz sługami. Żaden uczynek nie był dla niego zbyt straszny czy okrutny.
Stał się zdolny do wszystkiego, był krwiożerczą bestią, która złożyła by ofiarę dla siebie uczynioną z całego świata. Istną rozrywką stało się dla niego niszczenie wszystkiego co spotkał na drodze. Dla siebie był najbardziej warty. W ogóle, czy ktokolwiek był dla niego warty więcej niż śmieć jakiś, jakiś wrak bez skarbów czy nawet nic. On był sam w swoim świecie. Przestał podziwiać wrogów i zaczął ich poniżać co sprawiało mu wielką przyjemność. Tak, Ignika wiedziała co jest największą biedą, większą niż brak jedzenia czy picia. Największą biedą jest brak najmniejszej cząsteczki dobra, która i tak żyła w każdej istocie. Teridax ją utracił. Był pozbawiony serca.
c. d. n.
PS: Wiem, że smutne, ale mądre. Nie czytać małym dzieciom, bo się popłaczą.
Razz
 
Zobacz profil autora
Spocco Rocco
Stały bywalec


Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 524
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/6
Skąd: Częstochowa, Anah-Nui
Płeć: Mężczyzna

 PostWysłany: Wto 13:32, 10 Cze 2008    Temat postu: Back to top

Jeszcze jedna...
Teridax opętany mocą Maski Życia, zeskoczył z posągu i dołączył do bitwy.
- Jestem silny, wykończę z łatwością tych Toa. - pomyślał lider BoM i szykał jakiegoś dobrego bohatera uczestniczącego w bitwie. Szedł spokojnie, chociaż ciągle przed nosem śmigały mu czerwone, zielone i niebieskie pociski. Makuta rozglądał się i w końcu znalazł go. Zobaczył Pohatu walczącego z rahkshi. Po chwili stwór padł i Pohatu się odwrócił...
- Witamy pana i zarazem żegnamy. - zachichotał Teridax. Pohatu wiedząc, że nie ma szans z tak silną postacią zaczął biec przez tłumy wojowników i krzyczał:
- Toa! Na pomoc! Gali! Tahu! Niech przyjdzie tu ktoś z pomocą! Goni mnie Makuta! O... O... O nie! - krzyczał przerażony Pohatu. Po chwili zauważył, że jest w ślepej uliczce, po bokach i przed nim były mury, a za nim, stał Teridax
z kpiącym uśmieszkiem.
- Wiem, że nie masz szans, maleńki. Mam twoją maskę, maski wszystkich innych toa, wasze zbroje dałem Makutom... Nie masz szans.
- On ma szansę! - dobiegł ich jakiś głos z nieba. Nagle chmury zaczęły uciekać i wyjrzało słońce wschodzące. W niebie zrobiła się świecąca dziura
z której wyleciały srebrno-przeźroczyste postacie ze skrzydłami i łukami, a
przed nimi... Świecąca, wysoka postać czysta w aksamitnej szacie z długą twarzą i białym mieczem, lecąca na przodzie wylądowała przed Teridaxem.
- Ma szansę - odrzekła młodym głosem.
- Bracie, myślałem, że śpisz! - odezwał się Makuta.
- Wcale nie. Od czasu, kiedy Takanuva zbudził mnie ponownie jeszcze mnie nie uśpiłeś. Zapomniałeś o tym. Jestem potężniejszy od ciebie. Poddaj się lepiej i zejdź na stronę światła - mówił sam Mata-Nui. - Nie poradzisz sobie.
- A właśnie, że tak! - odburknął mu Teridax. - Na twoją stronę? NIGDY! - wrzeszczał z wściekłością.
- Trudno. - odrzekł mu Mata-Nui.
- Zaśniesz ponownie, lecz w tym przypadku się nie obudzisz, szmaciarzu!
- odpowiedział mu Makuta i zaatakował wielkiego ducha Berłem Cienia, jednak ten obronił się mieczem i Teridaxa odrzuciło na sam koniec korytarza.
- Nie waż się więcej zrobić cokolwiek, bo Cię pokaram. - odpowiedział na to Mata-Nui. - Ale najpierw... To za Ignikę - i wielki duch zranił go mieczem - To za likhana - i ponownie zadał mu drugą ranę - To za matoran - znów go zaatakował - A to za zdradę. - I odciął mu prawą dłoń.
- A teraz uciekaj ze swoją hordą, dostałeś czego chciałeś więc idź! A może raczej uciekaj na skrzydłach!
- Aaaaaa... - jęknął Teridax uniusł się i zaczął uciekać, a wraz z nim całe bractwo i wszystkie Rahi. Pogoniły ich jescze szkrzydlate stworzenia deszczem strzał. W okuł Mata-Nui'ego stanęli Toa, a za nimi tajemnicze istoty.
- O wielki Mata-Nui, uratowałeś mi życie! Jak Ci dziękuję! - radował się Pohatu i rzucił się mu w ramiona.
- Nam też uratowałeś życie! - krzyknęli ochoczo wszyscy Toa i zaczęli podrzucać w górę wielkiego ducha.
- Hip hip! Hurra! Na cześć naszego stwórcy! A tak w ogóle, co tą są te stworzenia? - ciągnął Kongu.
- To są dusze. Przez ten cały czas byłem w zaświatach. Gdy Was zobaczyłem walczących, postanowiłem Wam pomóc. Dusze mi towarzyszyły. Obiecałem im, że po bitwie będą mogły wrócić do nieba, i że
dam im spokój już na zawsze. Zgodziły się. A teraz: wracajcie! - rozkazał Mata-Nui i dusze zniknęły w chmurach śpiewając anielskie pieśni.

No i jak? Proszę o ocenki!
 
Zobacz profil autora
Spocco Rocco
Stały bywalec


Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 524
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/6
Skąd: Częstochowa, Anah-Nui
Płeć: Mężczyzna

 PostWysłany: Sob 15:07, 28 Cze 2008    Temat postu: Back to top

Naprawdę, to jeszcze znowu jedna część.
Teridax po porażce, osłabł i zamyślił się. Chodził od rana do wieczora w kółko po swojej rezydencji myśląc nad czymś. Nie wydawał poleceń. Przestał sie interesować resztą świata. Inni makuci też zmarkotniali, jednak nie chodzili zadumani całymi dniami.
Byli aktywni.
Gdzie indziej Mata-Nui szukał miejsca na schronienie. Pomagali mu w tym toa i jego
zmysły...
- Gdzie jesteśmy u licha? - spytał poddenerwowany Nuparu. Mata-Nui prowadził ich przez jakieś niezbadane szlaki. Czuł się jak u siebie w domu.
- Puszcza Kutaku. Składa się wyłącznie z drzew liściastych. Pełno tu strumyków i leśnych grot. Nie ma tu niebezpiecznych zwierząt. Jest tu za to bardzo dużo ryb, owoców i smacznych roślin. Pewnie... - Mata-Nui mówił w nieskończoność, ale Nuparu mu przerwał.
- Dobrze, już dobrze. Wiem wszystko, nie musisz tyle mówić. A tak właściwie, od 3 dni jem jakieś wstrętne liście, łaże przez pustynie, kaniony, puszcze, góry, doliny, przechodzę przez bagna i rzeki. Kiedy wreszcie odpoczniemy?
- Nie denerwuj się Nuparu - powiedziała Hahli - Mata-Nui znajdzie jakąs kryjówkę.
- Już znalazłem - odparł Wielki Duch wskazując na jakąś norkę - To tutaj? - spytał wyczerpany Nuparu - My się tam zmieścimy?
- Dlaczego nie? - gdy Mata-Nui podszedł pod norkę powiększyła się ona do rozmiarów
cytadeli, a w środku zapłonęły pochodnie i ogniska, prze środek przepływało czyste źródełko.
- Nieźle - pochwalił go Nuparu - No więc, kobitki zostają i plotkują a my idziemy na łowy - Po tym Gali uderzyła go pięścią z odrazą, a on zachichotał z jakąś kpiną.
- No dobra, rozgośćcie się, a ja w tym czasie przyniosę jedzonko - powiedział Wielki duch, a Nuparu zaczął pokładać się ze śmiechu. Toa weszli do nowego mieszkania. Hahli wyjęła nie wiadomo skąd kawałki skóry i zaczęła je zszywać.
- A nie mówiłem? - zaśmiał Nuparu, jednak Gali uderzyła go ponownie, a on padł omdlały.
- I słusznie - rzekł Kopaka - Nudził. Obudzimy go, kiedy będzie żarcie.
Nagle Kopakę oplotła jakaś roślina a Toa rzucili się na niego z pomocą. Jaller się przewrócił, bo owa roślina złapała go za nogę. Hahli od razu pobiegła przeciąć roślinę,
jednak nie udało się jej to. Jallera owa roślina wciągnęła w miejsce, z którego wyrosła i wraz z nim i Kopaką zniknęła. W tej samej chwili Mata-Nui wszedł z workiem pełnym mięsa.
- Co się tu dzieje? - spytał
- Jakaś roślina zabrała Kopakę i Jallera - odpowiedziała mu Gali.
- A dokładniej? - spytał Wielki Duch. Gali opowiedziała mu całą historię, a Hahli odeszła w kąt i zalała się szlochem.
- Dziwne - powiedział Stwórca - Nigdy o czymś takim nie słyszałem, chociaż jestem stwórcą świata.
Nagle Jaller obudził się w ciemnym lochu przykuty do zimnej ściany. Nagle do lochu weszła jakaś czteroręczna postać ze srebrną maską.
- Kim jesteś? - zapytał go Jaller.
- Jestem życiem, śmiercią, cieniem i światłem oraz stworzeniem Najjaśniejszego...

No, może ktoś wreszcie mnie przeczyta?

PS: Ta czteroręczna postać śniła mi się wczoraj i dzisiaj.


Ostatnio zmieniony przez Spocco Rocco dnia Sob 15:17, 28 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
 
Zobacz profil autora
Spocco Rocco
Stały bywalec


Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 524
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/6
Skąd: Częstochowa, Anah-Nui
Płeć: Mężczyzna

 PostWysłany: Sob 19:42, 09 Sie 2008    Temat postu: Back to top

Jeszcze jedna... KTO MNIE K.... WRE$ZCIE PRZECZYTA?!

Jaller był zszokowany tym widokiem. Przed nim stał najwyraźniej jakiś makuta, zamiast dwóch rąk miał te dziwne rośliny, które go złapały, a w drugiej parze rąk trzymał dwie, wielkie szable. Z głowy wypadały mu Kraata, i cały był obrośnięty czymś, co przypominało bluszcz. Głos miał ochrypły, cichy i niski. Jego oczy płonęły. I na prawdę!
- Jam Makuta Dimitrix, a ty jesteś niepożądanym nr 4! I zostałeś przeznaczony do kasacji, przez mojego stwórcę, Teridaxa! Moja maska kontroli świata pozwoli mi wytropić nawet najmniejszego rahi na drugim końcu świata! A teraz zaczekaj, i pomyśl, czego jeszcze nie zrobiłeś bo i tak już nic w swoim życiu nie zrobisz!
Po tych słowach Dimitrix wymknął się z lochu i zostawił przerażonego Jallera. Toa pomyślał sobie, że musi odnaleźć Kopakę, który na pewno jest niedaleko. Gdyby tylko mógł się wydostać. Zauważył, że obok jego głowy jest jakiś kołek z kluczami. Wziął klucze w zęby, a potem z trudem uwolnił swą rękę., i od tego momentu poszło mu jak z płatka. Wyszedł cichutko z więzienia i zobaczył Metalową halę zapełnioną maszynami, i Makutami pracującymi przy nich. Zauważył, że jest wszędzie pełno klatek ze stworzeniami, na których eksperymentowało bractwo. Widok był okropny, ponieważ wiele z nich miało kilka głów, oczu, paszcz, były zrośnięte lub zmiksowane i przede wszystkim niezadbane. Nagle zobaczył, że w którejś z klatek leży ogłuszony Kopaka. Musiał coś zrobić. Musiał myśleć. Musiał walczyć... I nagle zobaczył Dimitrixa w towarzystwie antroza z działkiem krzyczącego:
- Tam jest!
Laser śmignął Jallerowi tuż koło głowy. - Daj spokój, zostaw go mnie! - krzyknął Dimitrix. I Jaller zauważył, że na drugim końcu sali jest jakaś komora, która otwiera się i zamyka na przemian, wyrzucając odpadki z hali. - Złap mnie! - zawołał Dimitrixa czerwony Toa, co wzbudziło w Makucie wściekłość. Toa pobiegł w kierunku komory, a Dimitrix poszybował za nim. Laller stanął przed wejściem do komory, a Dimitrix chciał go zaatakować, jednak Toa odsunął się a makutę... wyrzuciło na śmietnik. Po chwili zauważył, że za jego plecami stoi Antroz z działkiem.
- To już twój koniec toa. Nie masz szans. - Zaśmiał się Antroz i w tej samej chwili, spłonął... Laser musiał przypadkiem wycelować w samego siebie. Jednak Jaller i tak nie miał za dużo możliwości na zrobienie czegokolwiek, bo rzuciło się już na niego z 7 makutów. Czuł, ze coś uderzyło go coś w plecy. Myślał, że to już koniec, a tu nagle sufit został wyrwany w górę z ogromną siłą, i do hali wleciał Mata-Nui i powiedział
- Zostawcie Jallera, i okażcie skruchę! Inaczej źle się wam stanie!
Jednak Makuci nie posłuchali go, i wtedy szepnął "Niech stanie się gniew wszystkich żywiołów!" I podłoga zapłonęła, a z ognia wynurzył się tytan o imieniu Ta (ogień) Z masywnymi nogami, i działkiem na ramieniu, lojalny lecz okrutny dla wrogów. Po chwili ogień zamienił się w wodę, a z wody wyszła tytanka o imieniu Ga (woda) z długimi włosami, błonami między palcami, harpunem w ręku i z szarfą zrobioną z rybich łusek przepasaną przez ramie. Woda zamarzła i z lodu uformował się Ko (lód) z kryształową włócznią, i przeźroczystą szatą. Potem z nieba spadł meteoryt
który błyskawicznie zmienił się w masywnego Po (Skała) z głową wciśniętą
w tułów i gigantycznymi pięściami. Z podłogi wylazł silna Onu (ziemia) Z wiertłami zamiast rąk i ze światełkiem na czole. A z powietrza uormował się zwinny, zielony Le (powietrze) z ogromnymi skrzydłami i porośnięty liściami. Wszystko się jeszcze rozstrzygnie.
CDN
 
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Bionicle Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach